Już w sobotę rozpoczęliśmy mega aktywny czas z chłopakami.
Takiego słoneczka nie można było nie wykorzystać. Zaczęliśmy od 10:00 spacerem
do lasku.
Następnie do placu zabaw by
rozpocząć sezon. Chłopaki się świetnie bawili radości było wiele.
Było tak ciepło że
najchętniej zdjęli byśmy kurtki i ciepłe buty by rozkoszować się promieniami
słońca.Nie mięliśmy w ogóle ochoty wracać do domu wiec skoro otworzyli u nas w piątek McDonald’s postanowiliśmy tam przysiąść na krótki odpoczynek oczywiście na dworku.
Żeby spalić olbrzymie kalorie które tam chłopaki zjedli zaliczyliśmy kolejny tym razem inny plac zabaw.
Po 17 byliśmy u Dziadków sumie zrobiliśmy około 6 km. Oczywiście nie zapomnieliśmy o dniu kobiet i Babcia dostała piękne tulipanki. Ja od chłopaków nic nie dostałam bo i taty nie było. za to dostałam w MD i Lidlu wiec mi to wystarczyło
Idąc za ciosem pięknej pogody w niedziele również po 10:00 poszliśmy zabierając Dziadka ze sobą na spacer do Wiatraka.
Wiec ponad 6,5km kiedy wróciliśmy byliśmy zmęczeni Arek w trakcie spaceru zasnął i spał 3 godziny ja chwilkę a i nawet Mateuszka zmorzyło wiec do kościółka poszliśmy na 18:00
Mateuszek był super grzeczny bez wiercenia ponad połowe mszy aż pani siedząca obok w ławce go pochwaliła.
Tata wyjechał do miasta Ł by zamówić kafelki do naszego
nowego domku ( łazienka, wc, kuchnia, przedpokój). Wybieraliśmy je w piątek z
mężem u mnie w pracy w czasie mojej przerwy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz