Przyszedł do nas ksiądz po kolędzie. i po prostu zapytał czy Mateuszek nie miał by ochoty chodzić na spotkania kandydatów. Na co synek powiedział że myślał o tym i bardzo chętnie uczestniczył by w spotkaniach, ale od razu zastrzegł że on księdzem nie chce być. Chyba u niego to była jedyna obawa. Kiedy ksiądz powiedział że to do niczego nie zobowiązuje chętnie się zgodził.

W niedzielę Mateuszek już miał możliwość służenia do mszy był bardzo przejęty. Zresztą ja też.
0 komentarze:
Prześlij komentarz