Z trójką dzieci to nie lada wyczyn Szczególnie chyba największy problem to najmniejszy synek Starszaki już to wszystko ogarniają i dają radę.
Do tego jeszcze przesiadka z dwoma walizkami, (synków) moją torbą wraz z rzeczami najmniejszego plecak z wałówką i podręczna torba Szymona (pampersy, podkład,chusteczki, parę zabawek,) no plus plecaki starszaków. uff... Do pociągu zawiozła nas szwagierka pomogła przejść przez schody, chłopakom pomogła z walizkami. Pierwszy etap trudny za nami w samym wagonie najtrudniej było utrzymać w ryzach Szymonka wagon bezprzedziałowy za to mieliśmy do dyspozycji stolik na środku bardzo przydatny. Fotele nierozkładane no oki lekko niestety za mało by synka położyć. Największą atrakcją dla mniejszego były drzwi na guziczek które się otwierały i zamykały można było przejść do innego wagonu pomachać najbliższym ludziom i wrócić... ale zabawa...
Toaleta bardzo wąska brak przewijaka jak na 5 godzin podróży stanowczo za mało miejsca. Syna przewinęłam na stoliku obok bo akurat nikt nie siedział... Przesiadka w Szczecin Dąbie tu obyło się bez przechodzenia przez schody i kładki. Tu wielkie podziękowanie dla mojego Taty za poświęcenie się i przyjechanie do Szczecina D.. pomoc w odbieraniu dzieci i bagaży.
Kolejny pociąg był również bez przedziałowy tu standard co do toalety lepszy, przestronna toaleta i przewijak co ułatwiło komfort podróży z dzieckiem. Chłopaki na peronie poznali kolegę chłopca z rawy mazowieckiej który również jechał do Świnoujścia na ferie.
Droga powrotna była mniej więcej taka sama tylko że Dziadkowie oboje nas odwieźli do szczecina głównego pociągiem wsadzili w drugi pociąg. A odebrała nas Szwagierka przy wysiadaniu pomógł nam tata Julki która siedziała w naszym przedziale. Ze szczecina do łowiecza jechaliśmy pociągiem starym tu było lepiej bo były przedziały zamykane więc do toalety ze starszakami było łatwiej iść. no ale dla maluszka znów brakowało miejsca by można go przewinąć więc robiłam to na korytarzu... w przedziale nie byliśmy sami więc nie chciałam by ktoś czuł pampersa synka)
W wypakowaniu pomógł nam pan z przedziału zresztą poprosił go o to Mateuszek
- Ciekawe kto nam pomoże z tymi bagażami"
-nie wiem synku może konduktor jak poprosimy
-e tam może pana poprosimy... Czy był by Pan tak miły i pomógł by nam z tymi bagażami
- oczywiście że pomogę
I tak udała sie podróż z trójką dzieci... nie było źle dałam radę bo jak nie ja to kto.
Przepisy na domowe świąteczne napoje
1 dzień temu
6 komentarze:
Wow podziwiam odwagę i zorganizowanie takiej wycieczki.
Uwielbiam podróżować z dzieckiem właśnie pociągiem! Zdecydowanie bardziej, niż samochodem:)
dzielna z Ciebie mamuśka:) podróż PKP z przesiadką i trójką dzieci to nie lada wyczyn:)
widać że dzieci zadowolone a to najważniejsze:)
I pomyśleć, że ja w wieku chłopców na dłuższe trasy jeździłam tylko pociągiem. A i dla chłopaków widzę, że była to prawdziwa przygoda. Brawa dla Mateusza za odwagę w stosunku do nieznajomego - teraz są takie czasy, że do końca nie wiadomo kogo poprosić o pomoc, żeby nie oberwać.
Kochana jestem pod wrażeniem. Ale podróż pociągiem pamięta się długo, aj do dziś wspominam wypady na drugi koniec Polski z rodzicami, szczególnie te z sypialnianymi przedziałami. Za nami póki co krótka podróż pociągiem do najbliższej miejscowości i z powrotem. Synek zachwycony jazdą, mniej współpasażerami.
Pociągi rządzą :) Też uwielbiamy jeździć. I szacun za organizację. Wiem, jak to ciężko ogarnąć zwłaszcza młodsze dzieciaki w pociągu. U nas szaleje zwłaszcza Ela, ale podekscytowane chłopaki też się nakręcają, a jak jeszcze akurat Sara chce jeść, to już w ogóle sajgon :D
Buziaki dla Was! :)
Prześlij komentarz