Prezent dotarł dziś o jeden dzień za późno no ale i tak się
cieszę no pierwsza paczka była od juventus ( o tym w innej notce) druga była
prezentem. Paczka przyszła jedna po
drugiej.
Dziś w miarę ładna
pogoda a że po Mateuszka pojechałam z Arusiem ( dziadkowie w innym mieście u
lekarza) to wykorzystaliśmy tę sytuacje i poszliśmy na spacer.
Było fajnie Aruś grzeczniutki w wózeczku (najchętniej by z
niego wyskoczył i z nami się bawił) a My z Mateuszkiem szukaliśmy się, między
drzewami za samochodami zabawy było wbrut. A Mateuszek znów się zrobił
Aniołkiem słucha i jest bardzo grzeczny. sam wszystko robi pięknie się sam
rozbiera nie krzyczy nie piszczy. I on zadowolony a i mama spokojna i
uśmiechnięta. Kochany synek.
Chciałam porobić dużo zdjęć z wyprawy bo było
cudnie niestety bateria w aparacie się rozładowała… no i w telefonie też nosz
co za jak pech to pech ale już ładuje na jutrzejszy dzień bo myślę że jakaś wyprawa
też nas czeka…
Mateuszek od kilku dni mówi że chce spać sam u Dziadków bez
Mamy i Arusia… no cóż Dziadkowie się zgodzili. Więc jutro idziemy do nich ( i
tak będę spać u Dziadków tylko w innym pokoju z Arusiem) wiec już dziś część
rzeczy przyszykowałam do dziadków no nie oszukujmy się bez pewnych wieczornych rytuałów
nie da się zasnąć… Mateuszek zobaczył na reklamie stawa młyn i stwierdził że
idziemy na wiatrak lecz dzisiaj byśmy nie doszli bo to daleko…od Dziadków jest
bliżej (ale i tak daleko na jego Małe nóżki Myślę że może jutro albo w
niedziele z Dziadkami na spacer się wybierzemy (baterie się ładują co by zdjęć popstrykać)
w końcu się wyzdrowiało
wiec i na hipoterapie się pojedzie jutro na 13:00. Arus był w czwartek na ćwiczeniach
u Marty oj nie było nas 3 tygodnie Aruś zapoznać się musiał znów z miejscem
rozglądał się że hoho Martę nieźle skopał ku radości jej. Pani powiedziała ze
jest znaczna poprawa zrobił się silny sam pięknie główkę odnosi pięknie
siedzi.. no i cudnie się obraca z plecków na brzusio… raz mu się udało samemu z
brzuszka na plecki co jest o wiele trudniejsze… wieczorem ile było śmiechu z „a
kuku”… Leżeliśmy sobie jak to zawsze u Brata w małym pokoiku i przykryliśmy kołdrą
by zaraz odsłonić i powiedzieć a kuku i co chichotków było co niemiara
Mateuszkowych również bo też chciał by Mama się z nim tak zabawiła wiec na
zmianę raz Mati raz Aruś
3 komentarze:
moja Le uwielbia a kuku :)
pozdrawiamy
No i super. Same pozytywy :)
fajne fotki:)
Prześlij komentarz