Jak dobrze było wypocząć wiele zwiedzić może i nie
zwiedziliśmy ale wypoczęłam zmieniłam miejsce aż 3 razy i jest mi z tym dobrze
zatęskniłam do swojego domku. Naładowałam akumulatory teraz mi znacznie łatwiej
inaczej milej.
Pierwsza wizyta po prawie 2 latach w domu teściów była
normalna. Zero jakichś afer
nieporozumień. Mateuszek był szczęśliwy i ciągle spędzał czas z Karolinką i
Jasiem. Aruś dorobił się 4 nowych ząbków, Zobaczył zwierzątka krówki i świnki,
a Mateuszek został polizany szorstkim językiem przez cielaczka. Pogoda dopisała
wiec basen na podwórku był ochłodą i wielką radością. Nie mogło nas zabraknąć
na placu zabaw w mieście Ł do którego się może na wiosnę przeprowadzimy.
W Częstochowie zaszły małe zmiany bo zmieniliśmy lokum i
mieszkaliśmy u sióstr franciszkanek z czego byłam najbardziej zadowolona
przesympatycznie spokojnie i cicho full dostęp do kuchni, pralki (na pewno tam
powrócimy) blisko na Jasną górę. Pokój miły i przestronny.
Następny przystanek to krynica-Zdrój. Pogoda była ładna choć na przywitanie zaczęło grzmieć. Chłopaki poszli do Sali zabaw a ja mogłam na spokojnie rozpakować torby. Kolejny dzień zapowiadał się nieciekawie pochmurny udało nam się rano pójść na spacer w trakcie niestety zaczęło bardzo lać i tak prawie do wieczora. Kolejny dzień był piękny choć pochmurny na szczęście udało nam sie wjechać na górę Parkową zeszliśmy z niej piechotką Mateuszek był dzielny a Arkadiuszek wygodnie siedział w nosiku. Mieliśmy jeszcze pójść na górę krzyża niestety zaczęło padać i musieliśmy zrezygnować ze wspinaczki. Mieliśmy być w krynicy jeszcze jeden dzień niestety zapowiedzi całodniowego deszczu spowodowały że postanowiliśmy wieczorem wyjechać.
Wróciliśmy do dziadków pod miasto Ł. Akurat trafiliśmy na odpust. I kolejne atrakcje dla Matiego zjeżdżale
Nic nie zapowiadało kolejnej niespodzianki i przygody w drodze powrotnej do domu niestety we Włocławku auto nam zgasło na środku jezdni co się okazało akumulator padł. Jakoś udało się go uruchomić na „popych” niestety musieliśmy zatankować co oznaczało kolejne zgaszenie auta czyli uruchomienie go na pchanie. Mąż znalazł jakichś gości którzy żebrali popchali nas i dostali za to piątaka od razu poszli do sklepu. A My pojechaliśmy jedyne co musieliśmy to w trakcie przystanków nie gasić auta i tak robiliśmy. Szczęśliwie dojechaliśmy do promu tam również nie zgasiliśmy sam zgasł .na popych już nie ruszył. Pod dom zaholowała nas taksówka. Cieszę się że byłam poza moim miastem naprawdę dużo mi to dało szkoda że pogoda nie dopisała w krynicy. Może za rok będzie znacznie lepiej z pogodą.
5 komentarze:
a to pozwiedzaliscie, dobrze ze jakos tam dojechaliscie , no i jak to mowia, wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej
No to mieliście przygody w drodze powrotnej. My byliśmy w Krynicy dwa razy - za każdym razem trafiliśmy na porę deszczową :)
Ale super że tak wypoczęliście! Fotki świetne i tyle atrakcji dla chłopaków :) A Krynica jest piękna, tylko faktycznie trzeba trafić na dobrą pogodę.
Szkoda że wcześniej się nie zgadałyśmy, że tu na południu będziecie, moglibyśmy się spotkać ;)
Ale super mieliście wyjazd :) Fotki świetne, wypoczęci i pełno atrakcji :)
Przygoda w drodze powrotnej była, ale na całe szczęście bezpiecznie dotarliście do domu :) Będzie co wspominać :)
jak to dobrze że nareszcie mogłaś wyrwać się z codziennego "kieratu":) należał Ci się choć krótki wyjazd no i udało się mimo przygód z samochodem w drodze powrotnej:)
fajne fotki pokazują że było ok:)
Prześlij komentarz