Dla Mateuszka to był dzień jak co dzień po wakacyjnej przerwie. Chłopaki również wiedzieli że jadę do łodzi do Szymonka i tam zostanę póki braciszek nie wyjdzie ze szpitala.
W drodze do budynku Areczek usłyszał chłopca który płakał i zwątpił... na jego buźce pokazała się podkówka i lekki strach w oczach ale szybko złagodziliśmy mówiąc że "chłopczyk idzie pierwszy raz więc się boi A Areczek zna miejsce i Panie wiec nie ma się czego bać przecież jest super bo jest starszy"... i to wystarczyło by synek się ucieszył po raz kolejny z pójścia do przedszkola... Oczywiście już nie zapłakał.
W przedszkolu wszystkie dzieci witała Pani dyrektor co było naprawdę bardzo przyjazne
doświadczenie Poszukaliśmy półeczek zaczęliśmy zmieniać obuwie oczywiście wszystko
samodzielnie Super synkowie
A my z mężem pojechaliśmy do szpitala nawet nie wiecie jak to cudownie przytulić w końcu maluszka ucałować dać mu buteleczkę z mlesiem. Wiecie co mi się podobało pokój laktacyjny w którym można było się odciągnąć do tego nie trzeba było się martwić gdzie przechowywać mleko bo dostawało się pojemniki a przechowywane były w zamrażarce na oddziale W każdym boksie mamy dzieci mogły siedzieć na fotelach by karmić przytulać czy bawić swoje dzieci. Nawet dla starszych dzieci powyżej 3 miesiąca jeśli dziecię mogło to dawali fotelik do bujania. To wszystko jednak materialne rzeczy jak najbardziej i owszem bardzo ważne ale co ważniejsze to atmosfera i jak zajmowały się dziećmi pielęgniarki lekarze niesamowite patrzeć i czuć że są osoby na właściwych miejscach po prostu czułam się jak bym była w serialowej leśnej górze. Tak dbającego personelu nie widziałam dawno - prawdziwe powołanie
najbardziej co mnie tam zaszokowało to hotel matek opłakany stan w każdym pokoju 3-4 łózka stół i jedno krzesło.dwie półeczki na ścianach ledwie starcza miejsca. Toaleta i prysznic na zewnątrz. mnie się udało trafiłam do pokoju gdzie była toaleta i prysznic. Wspólna kuchnia, dwie lodówki wypełnione po brzegi że swoich nie było gdzie wstawić rzeczy na śniadanie i kolacje a co dopiero Mamy które są tam przez kilka miesięcy... Ja byłam krótko ale współczuje dziewczyną... chociaż do wszystkiego można się przyzwyczaić...A My mieliśmy to szczęście że byliśmy krótko i w czwartek już nas wypisali... Oczywiście kiedy Szymuś spał ja mogłam choć na chwile się przejść. przespacerowałam się wokół stawu Jana
nie miałam wiele czasu na spacer bo wszystko było podporządkowane harmonogramowi który panował w szpitalu zawsze 30 minut wcześniej by dziecię przebrać Karmienie było o
6:00
9:00
12:00
15:00
18:00
21:00
24:00 Prawie żadna mama na to karmienie nie przychodziła... mamy kiedyś muszą odpocząć
3:00 na to karmienie to i ja nie przychodziłam Panie pielęgniarki same karmiły mleczkiem mamusi i butelką więc mogłam się wyspać i tak też robię w domku w sumie Szymonek się przyzwyczaił do takiego schematu
2 komentarze:
Dzielne chłopaki, cała trójka! Szymuś cudowny... :)
Ale masz dzielnych Synow :) A najmłodszy najsłodszy! Zdrówka, dobrze, że już w domku.
Prześlij komentarz