Właśnie miałam jechać do Dziadków z Arusiem. Dziadkowie
zabrali Mateuszka ze żłobka bo ja miałam pojechać na ćwiczenia ale nie pojechaliśmy
bo pani się rozchorowała. Wszystko pięknie ładnie Aruś sobie zasnął w foteliku
ja się ubrałam i powędrowałam do auta lecz niestety nie odjechałam ba nawet nie
miałam jak wejść do auta (autko równo postawione) A ja ani do auta nie mogę
wejść z jednej ni z drugiej strony tak mnie gościu dużym autem zastawił że nie
było mowy bym weszła do auta już nie mówiąc o wsadzeniu fotelika. W okolicy
były tylko dwa na szczęście sklepy których właścicielem mogło być to auto.
Weszłam do Antyków i pytam (targając ze sobą fotelik samochodowy w którym Aruś
spał a już swoje maluszek waży) czy to nie ich auto niestety nie… sama nie
wiedziałam co robić zapytałam czy maja telefon do straży miejskiej niestety nie
mieli. Potem weszłam do prywatnej
przychodni lecz tam również nie było właścicieli pojazdu; co mogłam zrobić śpieszyło
mi się nie miałam jak wyjechać zadzwoniłam pod 997 Radiowóz przyjechał po
jakichś długich 10 minutach w tym czasie jedno auto wyjechało od strony
pasażera a za chwile wjechało drugie.. ale na szczęście ten Pan zrobił większy odstęp
od mojego auta. Przyjechała policja włączyli koguty. Zobaczyli i powiedzieli że
faktycznie nie jest to ciekawa sytuacja ale rozejrzeli się zapytali czy czuje
się dobrym kierowcom.. no jestem dobrym ale boje się zaryzykować otarciem
swojego lub cudzego auta… wiec mogę dać chętnie kluczyki i mogą mi wyjechać autem
ale niestety nie zgodzili się. Więc mnie poinstruowali Wsiąść do auta wjechać
na chodnik i wyprostować kierownice jechać prosto… może się uda… cóż mogłam -
zaufać. Oni wstrzymali ruch aa ja powolutku na półsprzęgle wycofywałam uff udało
się Szczęśliwa i zadowolona podziękowałam. Wsadziłam Arusia do auta zapięłam,
sama też w pas się wbiłam, zapaliłam światła i odjechałam zostawiając za sobą
policjantów Mam nadzieje że pan dostał mandat za takie paskudne zaparkowanie
auta.
Książki świętują i super!
19 godzin temu
7 komentarze:
a wiesz dobrze może pomyśłi następnym razem ja to zawsze klnę jak mi zastawią chodnik lub zastawią zejście z chodnika z pod bloku już nie raz nosilam wózek dokoła głośno narzekając wrrr a co do miejsca w pokoiku chlopaków to chwilowa luka póki nie stanie tam łóżko piętrowe no za jakiś rok połtorej to na pewno
jesteś dzielną kobietką-mamuśką :)
widzę że dajesz sobie super radę w różnych sytuacjach życiowych:)
możesz być z siebie dumna:)
pozdrawiam Was cieplutko, buziaki dla maluchów
Przy takich okazjach chętnie bym wzięła klucz w rękę i narysowała na masce 'karnego k***sa' za ch****e parkowanie... W Łodzi mam takich kilka samochodów, które parkują sobie na zakręcie, żeby mieć jak najbliżej swojej klatki schodowej od bloku. Wrrr
o rany! ale miałaś przeżycia...
Ja to kiedyś opierdzieliłam ostro kuriera, bo tez mnie palant zastawił na miescie;p Byłam sama na szczescie i poczekałam na niego - ulżyłam sobie jak przyszedł i go porządnie opierdzieliłam rozumiem , że gdzieś stanąc musiał, ale dlaczego musiał zastawuić 3 samochody na raz a jak na złośc mój był po środku? Teraz się z tego smieje ale wtedy ojj miałam nerwa;p
najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło ;)
miałam ostatnio taką samą sytuację,tylko odwagi mnie.........stałam na chodniku jak tyczka i czekałam.Na koniec facet ,który mnie zastawił wydarł się na mnie,że jeździć nie umiem i po co z dziećmi :/
czasami ręce opadają
Prześlij komentarz