/>

wtorek, 21 marca 2017

wyjazd z Krakowa co za gafa

 Dzień zaczął się fantastycznie spakowani po śniadaniu ruszyliśmy w powrotną drogę do domu. podjechaliśmy sobie na dworzec tramwajem. Po 11 byliśmy już na dworcu kupiliśmy bilety oddaliśmy ciuchy i bagaże do przechowalni a sami wyruszyliśmy na zwiedzenie krakowskiej galerii.  czasu było dużo w sumie człowiek nie wie co robić z taką ilością czasu przecież po sklepach i tak nie będę chodziła bo chłopaki się zanudzą.

W galerii na ostatnim piętrze mieścił się kulkoland.  Zdziwiły mnie tu procedury jakie panowały przed wejściem na sale. Zapytano mnie czy chłopaki są zdrowe nie mają kaszlu ani kataru... a sami chłopaki zostali obdarowani mydełkiem odkażającym ręce. Czemu mnie to zdziwiło bo w żadnej sali zabaw nie spotkałam takich obyczajów (dla mnie bardzo dobre  i uważam że w każdej sali powinno być przestrzegana higiena wejścia na salę) Siedzieliśmy tam godzinkę bo przecież pociąg mamy o 15:52 o 14:00 wyszliśmy poszliśmy jeszcze na lody i była odpowiednia pora by trafić na odpowiedni peron.  Po zabraniu bagażu stanęłam przed tablicą odjazdów w poszukiwaniu naszego pociągu i nie było  takiej godziny  jak 15:52 nosz kurczę pomyślałam sobie co się stało szybko wyjęłam bilet popatrzyłam... O NIE!!! w mordę jeża kurza stopa i inne epitety... spokojnie nie panikować to duże miasto na pewno się wydostaniemy z niego...
- o nie chłopaki pomyliłam godziny
- Synkowie zdziwieni patrzą na mnie oczy lekko w strachu....
- spokojnie zaraz pójdziemy do kasy i się dowiemy co dalej zrobić.
Poszliśmy pytam Pani w kasie Pani spokojnie odpowiada że nie ma teraz już bezpośredniego do Łowicza..
- Proszę o jakikolwiek i jak najszybciej...
-  no jest za godzinę pendolino z przesiadką w warszawie zachodniej w łowiczu będzie Pani po 20...chyba że chce Pani to jest tańszy będzie Pani w łowiczu po 22
- Z trójką dzieci po 22 cały dzień nie to zbyt męczące. To poproszę pendolino
- Mamo pojedziemy pendolino naprawdę
- tak naprawdę
- Arek Arek słyszysz jedziemy pendolino...(radość mega ogromna) - woła Mateusz do brata
- Mamo nie przejmuj się przynajmniej mamy dodatkową atrakcję
tak pocieszali mnie chłopaki obaj widząc że jestem zdruzgotana...
Byłam załamana sobą. łzy samowolnie napływały do oczu... w głowie kłębowisko myśli o tym że nie sprawdziłam, że jak mogłam, że nie podołałam... że nie sprawdziłam się jako organizatorka wycieczki że taką gafę popełniłam, czemu ubzdurałam sobie taką godzinę... itp.
Chłopaki mnie przytulili Podziękowałam im za to że są takim ogromnym wsparciem dla mnie...
po wszystkich formalnościach przed kasą Pani powiedziała na jaki peron mam się udać...
- dobra koniec tych smutasów teraz już od razu na peron wolę czekać na nim godzinę niż znów się spóźnić.... i pomaszerowaliśmy...
chłopaki nie mogli się doczekać kiedy podstawią cudowne pendolino. Kiedy weszliśmy oczywiście co mi się spodobało to przedziały dla Rodzin. Zamykane ciężkie do otwierania dla dzieci.. więc bezpieczne że nie wyjdzie najmniejszy... Stoliki chowane w poręczach do tego miejsce na kurtki wieszaki prawdziwe... lampki nad każdym fotelem (oczywiście lekko rozkładane) Oczywiście chłopaki chcieli zobaczyć resztę pociągu... a najbardziej pierwszą klasę... Starszaki stwierdzili że pierwsza klasa nie różni się od drugiej niczym na co Pani z obsługi wytumaczyła że to prawda jedynie czym się różni to tym że w pierwszej klasie mają większy wybór jedzenia bo jest kawa, herbata, sok, woda i przekąska na co Aruś powiedział że przecież jedzenie mamy ze sobą i nie potrzebujemy przekąsek bo mama ma.
Obsługa mega przemiła W ramach jechania pendolino otrzymaliśmy każdy do wyboru kawa, herbata lub woda...  Mateuszek chciał zieloną herbatę ja herbatę a Arek z Szymonkiem wodę.  Do warszawy zachodniej dotarliśmy w 2 godziny na przesiadkę mieliśmy godzinę więc spokojnie zdążyliśmy. W Warszawie Zachodniej niestety nic nie było wiadomo z którego peronu Powiedziała nam Pani w informacji że najprawdopodobniej z peronu 6 ale trzeba czekać na informacje na tablicy bo mogą być jakieś zmiany. Podeszliśmy pod peron (chody zwykłe nie ruchome a ja z wózkiem hmm...) Kiedy już byliśmy pewni że to z tego peronu najpierw zostawiłam Arka z Szymonkiem na dole a Mateuszek poszedł ze mną by zanieść torbę na górze... potem zeszłam po Szymonka i Arusia. Kiedy już wsiedliśmy do drugiego pociągu poczułam ulgę... i tak z przygodami i dodatkową atrakcją wróciliśmy do domu.










0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Rodzinka 2+3 Published @ 2014 by Ipietoon