Wieczorny spacerek po kolacyjce w poszukiwaniu kaczek Żeby Mati nie trzymał w rękach chlebka po prostu transportował w kapturze. Poszliśmy w inną stronę niż zawsze trafiliśmy na największy dąb w mieście, i na kompleks basenowy na świeżym powietrzu. Niestety jeszcze zamknięty choć chłopki chcieli go zobaczyć.
Tato gdzie jest wejście to jest super zjeżdżala
A tak Tata czasami pomagał gdy chłopaki nie mieli biegusków (czyli nóżki bolą) Śmiechu było przy tym co nie miara radość że ma się takiego siłacza Tatusia jest ogromna.
Niestety kaczek nie znaleźliśmy więc wrzuciliśmy chlebek do rzeki dla rybek |
A ja przez chwile mogłam podziwiać rozwijającą się przyrodą
największy most w Lądku Zdroju |
I już jesteśmy w parku tuż za placem zabaw na którym chłopaki też miło spędzali czas
Wróciliśmy do pokoju po 20 ale była przygoda chłopaki szybko padli umyci w swych łóżkach. Zresztą ja też zaraz za nimi.
4 komentarze:
Świetny "środek transportu żywności"! :) A wyprawy pozazdrościć!
Ale się nazwiedzaliście, super!!!
fajne fotki a szczególnie chłopcy na barach siłacza - taty:)
Fajny spacer.Takie wędrówki dobrze robią na dzieci,wieczorem padają "jak kawki" i nie ma problemu z zaśnięciem ;)
Prześlij komentarz