/>

niedziela, 14 listopada 2004

To jest już koniec!!!!!


Dzisiaj jest 13.XI. wprawdzie nie piątek lecz sobota ale dla mnie bardzo smutny i pechowy wieczór :( .
No cóż …….to było do przewidzenia…….ON się nie zmieni…..
Daliśmy sobie szansę ale niestety jest w dalszym ciągu do przesady posłuszny Mamie; wygląda na to, jakby był przez nią „zaprogramowany”. Pomimo Waszych rad dla Niego w czasie wakacji żeby zaczął mówić swoje zdanie otwarcie wobec mamy /przecież ma 20 lat/ On boi się, milczy i posłusznie wykonuje jej polecenia.
Mamusia zabroniła mu się spotykać po wczasach ze mną więc robił to w konspiracji: godzinka, dwie w ciągu tygodnia oczywiście 17.00 – 18.00 do 19.00 góra, bo musi być w domu, żeby się rodzicielka nie domyśliła, że przychodzi do mnie ” po prostu szedł na spacer”. Oczywiście gdy padał deszcz to już nie wychodził bo Mama sugerowała
„gdzie w taką pogodę wychodzić z domu?”.
Pragnę zaznaczyć, że to ja zawsze dostosowywałam się czasowo do jego propozycji spotkań no bo „taka sytuacja u Niego”. Tak więc mój Luby przesiaduje najczęściej przy kompie – to chyba Jego „miłość” /między innymi pogaduszki na gg z koleżankami./ Godziłam się bardzo długo na to, że ma dla mnie mało czasu i zawsze jakiś wykręt „bo w domu wiesz jaka sytuacja”, ale czarę goryczy przelał między innymi następujący fakt:
Otóż Jego Rodzice wyjechali do sanatorium na 3 tygodnie. Myślałam a właściwie to łudziłam się nadzieją, że teraz to już choć na godzinkę dziennie będzie wpadał. Było tak przez tydzień. Było miło, ja zadowolona, że codziennie mogę się do Niego przytulić. Zabrał mnie również na spotkanie PCK – byliśmy tam 2 dni, było super:). Jednak sielanka nie trwała długo. Przeliczyłam się bo troskliwa Mamusia dzwoniła do domu i między innymi pod pretekstem
„co słychać?” sprawdzała Go więc musiał „warować” w domku by potem nie mieć wielkiej bury. /przypomnę, że Jego Mama postawiła mi jeden z zarzutów iż na wczasach za często dzwoniłam do Rodziców, jestem taka dziecinna, zachowuje się jak 13-latka. Wiadomo przecież jaką miałam wtedy sytuację, byłam przez tą Panią zaszczuta więc dobrze, że mogłam się komu wyżalić chociaż przez telefon bo w Krzysiu nie miałam oparcia. Jeżeli ktoś nie wie o co chodzi zapraszam do archiwum z lipca2004./
Przez te 3 tygodnie widzieliśmy się 20 godzin + jeden cały weekend na wyjeździe.
Nic dodadać nic ująć…… Czy taki związek ma sens????
Przecież kochać to chcieć dla drugiego dobra, poświęcać mu swój wolny, cenny czas. 
Szkoda, że to już koniec bo wiele nas łączyło i do nieszczęsnych wczasów było super jednak zaborczość Matki i bezgraniczne, ślepe posłuszeństwo Krzysia nie rokuje dobrych nadziei na przyszłość. Gdy po czasie na spokojnie analizuję nasz związek to dochodzę do wniosku, że owszem Krzyś okazywał mi swoje uczucie jednak ograniczony czas dla mnie przeważył decyzję o rozstaniu.
Wyobrażacie sobie żeby związek dwojga 20-latków opierał się tylko na krótkich, potajemnych spotkaniach u mnie w domu??? / dobrze, że ja nie mam tak despotycznych Rodziców/.
Brak czasu na spacery, rowery, nie mówię już o wyprawie od czasu do czasu do kawiarni lub na dyskotekę (On tego nie lubi no i brak kasy – chociaż za wszystko płaciliśmy osobno – każdy sam za siebie, ale to dobrze oboje jesteśmy na utrzymaniu Rodziców więc nie możemy się nawzajem sponsorować).
Owszem były momenty gdzie Krzysio wykazywał swoją inicjatywę co mi się bardzo podobało. Ostatnio byliśmy na koncercie który zasponsorował, zgodziłam się ale tylko dlatego, że zaczął pracować i miał swoją kasę a nie Rodziców. Jednak w czasie imprezy był bardzo sztywny, czułam się jakbym była z kolegą a nie ze swoim chłopakiem. Ponieważ wcześniej miał rozmowę z Mamą więc podejrzewam iż kazała Mu skończyć naszą znajomość i dlatego zaczął się robić bardzo „chłodny” w stosunku do mnie czyli Ona ma koncepcję na Jego życie.
Jedynymi ważnymi dla mnie walorami jakie posiada Krzyś jest to, że nie pije, nie pali, nie włóczy się po nocach w złym towarzystwie no i na początku znajomości właściwie tak do roku był bardzo romantyczny. Obecnie niestety zmienia się na gorsze ( nawet pod wpływem Mamy zaczął się odchudzać do przesady a nigdy grubasem nie był).
Teraz już wiem na 100%, że gdybym była w potrzebie to mi nie pomoże bo zawsze jest jakieś ale: nie mam czasu, muszę się uczyć, jestem zmęczony lub nie mogę wyjść bo co powiem Mamie. Mam prawo tak myśleć bo gdy czasami miałam potrzebę porozmawiania z Nim choćby na gg to przesyłał mi smsa, że nie może wejść na kompa gdyż jest zmęczony; jednak powód był inny- Mama będzie krzyczała, że znowu siedzi przy komputerze. Cygaro miał rację gdy komentował notki krytykując jego postawę, że co innego pisze a w rzeczywistości jest zakłamany. Efekt był taki, że Krzysio wyrzucał jego komentarze, czyli sprawdziło się przysłowie: „prawda w oczy kole”
Jego credo życiowe wg mnie to wpis na jednym z blogów cyt.:„Ja w swoim życiu liczę na niewiele szczęścia. Jestem pragmatykiem i sądzę, że rachunek zysków i strat przemówi za większą ilością strat niż zysków”
Podtrzymuję swoje zdanie na temat maminsynków które pisałam w letniej notce po wczasach: „OSTROŻNIE PODCHODZIĆ DO ZWIĄZKU Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM A PRZEDE WSZYSTKIM BACZNIE OBSERWOWAĆ JEGO ZACHOWANIE!!!! JEŻELI JEST BARDZO PODDANY PRESJI RODZICÓW NIE WARTO SIĘ BEZGRANICZNIE ANGAŻOWAĆ bo i tak zawsze będę na bocznym torze jako dodatek – bardzo często „zbędny balast”.
Oglądałam kiedyś w TV ciekawą audycję na temat Rodzice – Dzieci. Pani psycholog bardzo ładnie podsumowała dyskusję. Przytoczę cytat z jej wypowiedzi bo zapisałam go sobie wtedy na kartce: „…słuchając tylko rodziców i podporządkowując się im, to zabijasz własną indywidualność, twoje zdanie jest stłamszone i prawdopodobnie tak zostanie do końca życia chyba, że się zbuntujesz całkowitemu podporządkowaniu”. 
Ja uważam, że trzeba kochać i szanować Rodziców ale nie można ślepo im się poddawać szczególnie w sprawach bardzo osobistych a mianowicie nie mogą Rodzice ingerować w sprawy sercowe młodego człowieka .
Nasz związek trwał 21 miesięcy i 11 dni
KTOŚ KOGO KOCHAŁAM PRZEJECHAŁ CZOŁGIEM PRZEZ MOJE SERCE

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Rodzinka 2+3 Published @ 2014 by Ipietoon