Dzisiejszy dzień na pewno utkwi mi w pamięci na długo. Na gwiazdkę dostałam królika o którym długo marzyłam. Po czterech miesiącach okazało się że, zamiast miniaturki sprzedano w sklepie „mieszańca” (skrzyżowanie miniaturki ze zwykłym hodowlanym królikiem. Truśka była bardzo agresywna. Gdy dawałam jej jedzenie atakowała mnie, nie dawała się złapać, uciekała, drapała. W czasie wypuszczania z klatki żeby sobie pobiegała gryzła wszystko co spotkała po drodze: kabel od komputera, tapetę itp. Z ciężkim sercem i płaczem musiałam ją oddać wbrew swoim zasadom bo nie można ze zwierzątka robić więźnia a ona męczyła się w klatce. Wiem, że trafiła w dobre ręce. Sąsiad z działki do którego trafiła hoduje króliki, bardzo o nie dba. Teraz Trusia będzie szczęśliwsza, poczuje się wolna.
Ponieważ bardzo lubię zwierzęta i miałam ich już wiele nie wyobrażałam sobie w pokoju pustki po Trusi. Pojechałam z Tatą do sklepu i wybrałam sobie zwierzątko mniejsze któremu mogę zapewnić lepsze warunki. Jest to świnka morska. Dwa lata temu miałam takie zwierzątko które towarzyszyło mi przez 9 lat. Wiem co świnki lubią a czego nie, jak z nimi postępować. Razem ze mną w pokoju mieszka teraz rozetka trójkolorowa: brązowo – biało- czarna. Ma piękne błyszczące czarne oczka. Kiedy ją wzięłam w sklepie na ręce nie uciekała, nie wyrywała się tylko polizała na powitanie. Z nazwą nie było problemu ponieważ jak Tato wrócił z miasta zapytał: „ – jak tam Punia?” spodobało mi się to imię i tak oto moja świnka została Punią. Bardzo się cieszę, że ją mam i wierzę iż przez kolejne lata będzie mi towarzyszyć podobnie jak kiedyś Piga
Książki świętują i super!
2 dni temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz