/>

wtorek, 5 sierpnia 2003

Pechowy wypoczynek!!!!!

Już jestem w domku. Tegoroczny wyjazd okazał się dla mnie bardzo pechowy.
Dużo się wydarzyło kiedy wyjechałam na warsztaty chóralne do Niemiec. Mieszkałyśmy w Trasmoor a ćwiczyłyśmy w Peenemunde. Przez 3 dni miałyśmy od 17:00 do 24:00 intensywne próby a w czwartek i piątek o 20:00 koncerty. Zapowiadało się ciekawie; jednak jak się później okazało nie dla mnie. Już w pierwszym dniu pobytu ok. godziny 22.w czasie próby nagle zaczął mnie boleć prawy bok w okolicy jajników. Nie mogłam się wyprostować… z bólu.. Dostałam tabletkę przeciwbólową ale nie pomogło. Kiedy wróciłyśmy do pokoju szybko się położyłam.Koleżanki i Pani dyrygent zajęły się mną.Chciały wezwać karetkę,ale je uprosiłam żeby się wstrzymały,może przejdzie..Całą noc się męczyłam.Raz było mi bardzo ciepło a raz bardzo zimno/miałam na sobie 5 kołder/Dziękuję szczególnie Elwirze za całonocną opiekę i czuwanie przy mnie… Elwirko!!! jestem Ci wdzięczna, że byłaś blisko mnie… Niestety ból nie ustępował i we wtorek musiałam wrócić do domu /na szczęście było blisko do mojej miejscowości w której mieszkam/. Zrobiłam wszystkie badania; byłam u chirurga i ginekologa. Wyniki mam dobre, nie był to wyrostek jak podejrzewano,wiec co mi było??? nie wiem … i nikt nie wie… Dostałam pozwolenie na powrót do Trasmoor. Jednak nie było mi do tego już tak spieszno.. nie cieszyłam się …… dlaczego ??? – pewno myślicie ,że jestem trochę dziwna ale to nie tak !!! Otóż będąc w domu dowiedziałam się,że mój Dziadek jest chory. Spadł z roweru, potłukł się,spuchło mu oko… i dostał paraliżu twarzy. Z bólem serca ale pojechałam w środę z powrotem na zgrupowanie. Czułam się dobrze, dziewczyny ucieszyły się na mój widok i zapowiadało się,że będzie fajnie. Czwartkowy występ był super, wszystkim się podobał a po nim była impreza… Ok. 1.00 wróciłyśmy do domu i znowu pech! Gdy kładłam się do łóżka ugryzła mnie czarna mrówka. W ciągu 15 sekund spuchła mi ręka i zdrętwiała, bardzo bolała… Najgorsze było to,że w  nie było żadnego leku na odczulenie. Całą noc się męczyłam ale na szczęście nie byłam sama. Dzięki Madziu za opiekę!!!!/całą noc pilnowała i zmieniała okłady na mojej zdrętwiałej ręce/.Piątek – ostatni dzień naszego pobytu spędziłam z Elwirą która pomimo skręconej kostki opiekowała się mną a ja wspierałam ją w nieszczęściu. Cały dzień spędziłyśmy na dworzu . Myślałam, że to już koniec moich przygód ze zdrowiem jednak myliłam się. Ugryzł mnie giez (mucha końska) a ja mam uczulenie na nie wiec momentalnie zrobił się bąbel. Szybka reakcja Elwiry uratowała mi rękę /okład z lodu zmniejszył opuchliznę/.W tym czasie cała grupa wyjechała do innej miejscowości, pani dyrygent kupiła wapno na które czekałam bardzo długo. Powoli nieszczęście mijało.O 20.00 miałyśmy koncert i powrót do domku. Podsumowując mój wyjazd stwierdzam, że był wyjątkowo pechowy pod względem zdrowotnym ale na szczęście udało mi się mieć kontakt telefoniczny z Rodzinką , Ukochanym i to podtrzymywało mnie na duchu.Jestem szczęśliwa bo mam wspaniałego chłopka który wspiera mnie cały czas w trudnych dla mnie sytuacjach. Dziękuje Ci Kochany za to, że jesteś przy mnie gdy Cię potrzebuje!!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Rodzinka 2+3 Published @ 2014 by Ipietoon